Rzeźba Ludowa

Mieczysław Gaja


Kiedy Krasnal Spotyka Sfinksa: Nowa Odsłona Urzędu Miasta

Kiedy niedawno mój sąsiad Józek opowiadał mi o tym, że nasz urząd miasta będzie zdobić rzeźba, myślałem, że żartuje. "Coś w stylu Mony Lisy czy Sfinksa?" - zapytałem. Józek tylko się zaśmiał. Okazało się, że nasze władze miejskie postanowiły zainwestować w sztukę ludową. Kto by pomyślał!

Przeszedłem się więc z ciekawością, by zobaczyć te nowości. Przy wejściu do urzędu stała dumna kura, ubrana w tradycyjny strój ludowy, trzymając w dziobie akt urzędowy. Obok niej znalazł się wielki kogut, pewnie mąż owej kury, z miną urzędnika, który właśnie usłyszał, że jego przerwa na kawę została odwołana.

Nieopodal, obok drzwi do gabinetu burmistrza, witał mnie krasnal w kapeluszu z pawimi piórami, który zdawał się mówić: "Tutaj rządzą tradycja i krasnoludki!".

Ale co mnie najbardziej zaskoczyło, to rzeźba postaci staruszki, trzymającej w rękach wielką laskę i wielki zegar. Czyżby miała symbolizować wieczne oczekiwanie na załatwienie sprawy w urzędzie?

Muszę przyznać, że te rzeźby wprowadziły do urzędu pewien humor i lekkość. Może to sposób, by odwrócić uwagę od kolejek i papierkowej roboty? A może władze miasta chciały przypomnieć, że mimo formalności, urząd też ma ludzką twarz... nawet jeśli czasem jest to twarz koguta czy krasnala.

Na pewno jedno jest pewne: nasz urząd miasta stał się atrakcją turystyczną! Teraz, kiedy turyści przyjeżdżają do naszego miasteczka, pierwszym punktem ich wycieczki jest... tak, zgadliście, urząd miasta. I choć niektórzy mogą narzekać, że to wszystko to jedno wielkie kabaret, myślę, że to właśnie takie małe szaleństwa dodają naszemu miastu charakteru. W końcu, gdzie indziej zobaczysz koguta-urzędnika i krasnala w pawich piórach, tuż obok siebie?

PG

Oczywiście tekst jest fikcyjny i opisuje sytuację, która nie miała miejsca w rzeczywistości. Tekst ma charakter humorystyczny i nie odnosi się do rzeczywistych wydarzeń